"Joy"

JOY

          Premierę w 2015 roku miał film " JOY "-   amerykański  komediodramat, którego premiera w naszym kraju przewidziana jest na  razie na 8 stycznia, luźno oparty na autentycznej historii Joy Mangano,  zawdzięczającej wszelkie sukcesy samej sobie amerykańskiej milionerce,  która stworzyła własne finansowe imperium, po tym jak wynalazła tzw.  cudownego mopa (ang. Miracle Mop).W tytułową rolę wcieliła się  dobrze nam znana, nominowana do Oscara, dwudziestopięcioletnia Jennifer  Lawrence.  ( Katniss Everdeen ) .  Joy - czyli o tym jak  samotna matka  staje się milionerką. ZAPRASZAM !

https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEi1nqWv2NGCMfC7DmeoJ_4njNYqb_a_246_qQfHbY_dyQnRlqNsQCXVhnDd4u3ePQj5ZXyD5ZY94dVckkI83cCqqV51i-QxwwzVmuSC-Ki6T91rAms71AHHclwupAT9jl9CmyrT9plKVB8zswsNKQHS9O2UMeZE4kzg3K969g=s0-d-e1-ftjpg

                                    Joy  to najnowszy film twórców Poradnika pozytywnego myślenia, znów z  Jennifer Lawrence i Bradleyem Cooperem. Gwiazda Igrzysk Śmierci wciela  się w Joy, bohaterkę zmęczoną życiem, do której w końcu uśmiecha się  los. Udostępniony niedawno zwiastun Joy zdradza mnóstwo nowych scen z  produkcji! Premiera Joy w Polsce jest planowana na 8 stycznia. Film  trafi do kin w tzw. „sezonie oscarowym”. I  chociaż trudno przewidzieć, czy doceni go Amerykańska Akademia Filmowa,  już wiadomo, że Joy zdobyła dwie nominacje do Złotych Globów>>.  Czy Joy przyniesie Jennifer Lawrence kolejnego Oscara? Fani na pewno na  to liczą, ale trzeba przyznać, że Jennifer Lawrence będzie miała silne  konkurentki ( np. Carol z Cate Blanchett).
Recenzja jednego z użytkowników " Filmweb".

                     " Zanim  David O. Russell zacznie opowieść o tym, jak Joy Mangano stworzyła  samowyciskającego się mopa, pokazuje widzom scenę z jakiejś koszmarnej  opery mydlanej. Po oczach bije nam ostry makijaż i rozbuchane fryzury  postaci, w uszach dźwięczą godne lepszego świata imiona w rodzaju  Danica, Clarinda czy Bartholemew, a mózg przegrzewa się od  surrealistycznego stężenia kiczu. Sytuacja zaraz się wyjaśni: Danica i  reszta ferajny to protagoniści serialu, który z maniakalnym oddaniem,  dzień w dzień, ogląda matka głównej bohaterki. W domu rodziny Mangano  telewizor wciąż jest włączony, a Danica i Clarinda pełnią rolę  szczególnego chóru greckiego. Jednak zamiast komentować koleje losu Joy,  serialowe bohaterki stanowią dla nich kontrapunkt. Wyznaczają marzenie o  luksusowym życiu, gdzie jedyne problemy to tak zwane "problemy  pierwszego świata": kto się z kim przespał i czyim zaginionym bratem się  okazał. Ale (zamierzona) ironia filmu polega na tym, że kłopoty Joy  – choć dużo bardziej przyziemne – również kumulują się groteskowo, na  operowo-mydlaną modłę. Życie jest nowelą, mógłby powtórzyć Russell słowa piosenki.

  W  kilku wywiadach był zresztą blisko. Reżyser mówił przecież ostatnio o  tym, że jego scenariusze są coraz bardziej "novelistic". Po angielsku  "novel" znaczy "powieść" i faktycznie czuć w "Joy" próbę  przepisania książkowego oddechu narracyjnego na język kina. Jak wiadomo,  serial telewizyjny to "XXI-wieczny odpowiednik XIX-wiecznej  literatury"; nic więc dziwnego, że w "Joy" telenowela spotyka się  z powieścią. Reżyser wprowadza narratora, swobodnie przeskakuje między  płaszczyznami czasowymi, rozwija historię na przestrzeni kilkudziesięciu  lat. W historii kina taki tryb opowiadania to może nic nowego, ale w  kinie Russella już tak. Bo gdyby szukać pozafilmowego powinowactwa dla  dotychczasowych produkcji reżysera, byłby to raczej teatr niż  literatura. Nie przypadkiem Russell  ma opinię "reżysera aktorów", który wyciska ze swoich gwiazd siódme  poty i niezliczone nominacje do Oscara. Jego siłą jest umiejętność  tworzenia silnych postaci i umieszczania ich na kursie kolizyjnym. Jego  kino stoi rozbudowanymi scenami konfrontacji między bohaterami: jest  "teatralnie" bliskie, naoczne – a nie "literacko" panoramiczne i  rozciągnięte w czasie. W "Joy" twórca podejmuje próbę połączenia tych pierwiastków – z mieszanymi rezultatami.

Sednem  filmu wciąż jest u Russella postać i jej osobowość. Joy (Jennifer  Lawrence) to samotna matka z żyłką wynalazcy, która z trudem wiąże  koniec z końcem. Na głowie ma nie tylko dzieci, kredyt, długi i  rozpadający się dom, ale przykutą do telewizora matkę (Virginia Madsen)  oraz mieszkających w jej piwnicy (!) ojca (Robert De Niro) i byłego męża  (Édgar Ramírez). Russell stworzył więc kolejną postać z fascynująco  dysfunkcyjną rodziną na karku. Familia Mangano to przecież następna – po  Wardach z "Fightera" czy Solitano z "Poradnika pozytywnego myślenia"  – gałąź russellowskiego drzewa genealogicznego: trudny ojciec,  odklejona matka, neurotyczny mąż/syn, silna córka/żona. Opowiadając o  Joy, reżyser bierze jednak większy niż dotychczas rozmach narracyjny.  Historię kobiety poznajemy z wszystkowiedzącej perspektywy jej babci,  Mimi (Diane Ladd). Fabuła przyjmuje więc potoczysty kształt gawędy;  pełno tu mikroscenek, anegdot, dygresji. Russell   swobodnie zatrzymuje akcję i wybiega w przyszłość bądź cofa się w  przeszłość, pokazuje nam wspomnienia i sny głównej bohaterki, kreśląc  kontekst dla jej kolejnych problemów i wyborów.

Sęk  w tym, że twórca trochę gubi się w tych zawijasach. Serce ma po dobrej  stronie, a same jego pomysły są niezgorsze, ale często nie przegryzają  się ze sobą nawzajem. Brakuje tu syntezy. Zresztą sama Lawrence  – chociaż jest jak zwykle świetna –potrzebuje zaskakująco dużo czasu,  żeby "sprzedać" nam swoją bohaterkę. Musi przebić się przez rozbuchany  sposób opowiadania, a potem znaleźć świeży pomysł na sportretowanie  jeszcze jednej (której to już z kolei?) zwykłej dziewczyny, która bierze  sytuację w swoje ręce. Nawet świetna scena pierwszego występu Joy przed  kamerami, w której Lawrence musi zagrać "słabe" aktorstwo przepoczwarzające się w autentyczność, ma już swój pierwowzór. Widzieliśmy to przecież w "Igrzyskach śmierci: Kosogłosie. Części 1". 

Ironią "Joy" (tym  razem niezamierzoną) jest więc to, że film – planowany na portret –  "chwyta" dopiero, kiedy nakręcona zostaje sprężyna intrygi. Akcja  wygrywa tu ze zniuansowaną charakterystyką. 40-minutowa ekspozycja  buduje fundament, ale jest niepotrzebnie rozproszona, meandrująca. "Joy"  łapie jednak wiatr w żagle, kiedy zmienia się w opowieść o próbie  sprzedaży wynalezionego przez bohaterkę mopa. Od tego momentu zaczynamy  śledzić losy Joy z zapartym tchem. Wciąga nas fabularny mechanizm "uda  się czy się nie uda", wymuszający empatię dla życiowej loserki. I  dopiero w działaniu tytułowa postać nabiera rumieńców. Pod koniec filmu  sam Russell  wydaje się już rozumieć swoje potknięcie. Kiedy wkłada w usta  narratorki zdanie "nie wiedziała wtedy, co ją czeka, a mimo to czuła  radość" – to tak, jakby rozpoznawał, gdzie leży jego własna twórcza  siła. Nie w biograficznej panoramie, tylko w portretowaniu momentu, w  byciu tu i teraz. 

W "Joy" udaje  się jednak co innego. Jakimś cudem film jest zarazem apologią american  dream i przestrogą przed jego zwodniczym urokiem. Upadki bohaterki  –nawet te chwilowe – wygrane są w filmie równie mocno, co jej wzloty.  Oglądając perypetie Joy, doświadczamy z niezwykłą intensywnością nie  tylko radości sukcesu, ale i goryczy porażki. Po seansie czujemy się  więc jednocześnie podbudowani i ostrzeżeni. Russell zjada ciastko i ma  ciastko – co więcej, nie wypada przy tym fałszywie. Potrafi  przezwyciężyć wewnętrzne sprzeczności swojej historii, zrównoważyć  groteskę z pragmatyzmem, bajkę z realizmem. Bo "Joy" z jednej  strony inspirowana jest prawdziwym życiem, a z drugiej przynosi opowieść  o sukcesie rodem z telenoweli. Na takim dziwnym połączeniu zasadza się  zresztą wyczyn samej Joy Mangano. Kobieta zaprzęgła do swoich potrzeb  operowo-mydlaną konwencję i przemówiła do operowo-mydlanej publiczności,  zachowując własny charakter, własny język. Dlatego, choć projekt  "kino-noweli" Russella raczej się nie udaje, to "Joy" i tak  wychodzi na swoje. To koniec końców ciekawy obraz błędnego koła  inspiracji, gdzie telenowela karmi się życiem, które z kolei karmi się  telenowelą, która z kolei karmi się życiem – i tak dalej, jedno po  drugim, w koło Macieju. Jak pory roku Vivaldiego. "

https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEhxOow793m74zUXHyCtW882e2yUPti_CV731cQzaxtd6674pYP8gJ_M5XvQqjHQ7FuCMKlQycPr0oHPN-KT-djfhydJOoUCLIhfOTclKJyTvV846enZI5L8otcG6XJGH2b98KwllF-a7tu2pcmrbn4ufMrdra2nCInYhCKVODxJqbis4gESc2dbdLamU3Bj3PJxnVu5TCHtwGIuCV5y0rrKy43dZgNBe5XUDMJR7_sSXWYChQOpMuS4cTyCnaFHUQ2evyWKNVX84Pbl5SlZdHn5Y1QoUs7_qDqdndu922SJ=s0-d-e1-ft1445443708064.jpg

Film na DVD i Blu-ray dostępny w Polsce!

                   Choć  premiera tego amerykańskiego arcydzieła w Polsce przewidywana jest  dopiero na 8 stycznia,  my już dziś możemy dokonać zakupu filmu na DVD  lub Blu-ray  w m.in salonach EMPIK za 29,99 zł DVD . Blu- ray  za około  70 zł.

                                               Dla kogoś kto nie może doczekać się premiery jest racjonalne rozwiązanie! :)

                          Jennifer Lawrence o JOY

                       Lawrence  przyznaje, że zaintrygowało ją, iż Joy całe życie myśli o rodzinie i  skupia się na najbliższych, a w którymś momencie postanawia podjąć  wielkie ryzyko i zrobić coś dla siebie. " Zawsze czuła, że musi być  opoką i przez większość życia stawiała potrzeby innych przed własnymi.  W  którymś momencie uświadomiła sobie, że potrzebuje złapać oddech i  rozwinąć skrzydła.  Czasem dojście  do takiego wniosku zajmuje wiele  lat.  Wszyscy marzymy o spełnieniu i szczęściu - dla każdego oznacza to  co innego i każdy osiąga ten cel inaczej.  kiedy Joy odnalazła w sobie  siłę, szybko się przekonała, jakie to mobilizujące  i uzależniające " - mówi Lawrence i dodaje : " Gdy poznałam Joy Mangano, zachwyciłam się nią.  Jest fascynującą osobą i ma milion pomysłów na minutę ".
      Joy wypowiada się o Jennifer równie miło : "  To ogromny zaszczyt, że w moją rolę wcieliła się Jennifer Lawrece.  Cieszę się, że mogłam ją poznać, bo szybko znalazłyśmy wspólny język.   Już od pierwszych zdań czułam, że naprawdę chce poznać mnie bliżej."

                                   " Dostaliśmy się tu dzięki ciężkiej pracy, cierpliwości i skromności. Nie myśl, że świat jest ci coś winien, bo nie jest. "

                                  Aktorka przyznaje, że wcielenie się w 40-letnią Joy było sporym wyzwaniem : "  Pierwszy raz zmierzyłam się z takim wyzwaniem - to było ciekawe, ale  też przerażające. zauważyłam, że z biegiem lat stajemy się  spokojniejsi.  Dlatego skupiłam się na niuansach - zależało mi na tym,  by dojrzała Joy była bardziej pewna siebie i opanowana. " 

                     "  Gdy Joy odniosła sukces i została szefową dużego przedsiębiorstwa, nie  straciła ciepła i pozostania troskliwą, czułą osobą. Nie zapomniała o  bliskich i dbała o nich, mimo że miała na głowie  firmę. Zmieniła się,  ale jednocześnie pozostała sobą. " - David O. Russell.

                               Moja Recenzja.

                      Wiedząc,  że  w owej, amerykańskiej produkcji wystąpi taka wybitna aktorka jak  pani Lawrence wiedziałam doskonale, że film będzie świetny - nie myliłam  się.  Po mimo tego, że premiera w naszym kraju jest najprawdopodobniej  naznaczona na 8 stycznia ja sama z czystej ciekawości i zainteresowania  zwiastunem postanowiłam kupić książkę i  płytę DVD z filmem i  dodatkowymi scenami, oraz wywiadami aktorów.  Nie żałuję zakupu, już w  tej chwili serdecznie i ciepło polecić mogę każdemu tę fascynującą  komedio - dramatyczną i biograficzną przygodę z zbiorem wspaniałych a  także oscarowych aktorów - JENNIFER LAWRENCE, ROBERT DE NIRO, BRADLEY  COOPER i inni. Ten film niesie za sobą wiele morałów i wniosków, które  powinniśmy wnieść do naszego życia - Nie poddawaj się w dziecinnych  marzeniach, gdy nawet inni w ciebie wątpią i w twoje możliwości. Nie daj  się dorosłości,  które dobija, bo to najgorsze co możesz zrobić -  poddać się.  Realizuj ambitne plany, wierząc w ich powodzenie czuwając  jednocześnie przy rodzinie i najbliższych jak Joy. 

  To  film, który może cię rozbawić, wzruszyć, zasmucić, doprowadzić do  radości i przekonać do spełniania marzeń.  Opowieść biograficzna oparta  na prawdziwych faktach z lat 90 jest burzliwą historią rodzinną  rozgrywająca się na przestrzeni czterech dekad, głównie skoncentrowana  na życiu jednej dziewczyny, która konsekwentnie dąży do wcześniej w  dziecinnych latach wyznaczonego sobie celu.  Po mimo tragicznych upadków  Joy potrafiła wznieść się wysoko i zrealizować marzenie z najmłodszych  lat swojego życia.
 
  Moja ocena to zdecydowanie 5/5 gwiazdek filmowych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

X - Men Apokalipsa

" Mój przyjaciel Hachiko "

"Opowieści z Narnii; Lew, Czarownica i Stara szafa"