" Terminator Genisys "
TERMINATOR 5
Terminator: Genisys – amerykański film z gatunku science fiction w reżyserii Alana Taylora, którego światowa premiera odbyła się 25 czerwca 2015, a polska 1 lipca 2015. Film jest rebootem serii zapoczątkowanej filmem Terminator.
Obsada
- Arnold Schwarzenegger jako Terminator
- Brett Azar jako T-800
- Lee Byung-hun jako T-1000
- Jason Clarke jako John Connor/T-3000
- Emilia Clarke jako Sarah Connor
- Jai Courtney jako Kyle Reese
- Matt Smith jako Skynet
"Terminator: Genisys" zaczyna się, jak James Cameron przykazał. Deszcz wystrzelonych przez Skynet głowic nuklearnych zamienia Ziemię w spowity popiołem cmentarz. Na zgliszczach starego świata kursują roboty, których zadaniem jest zamykanie ludzkich niedobitków w obozach śmierci. Wojak Kyle Reese raz jeszcze cofa się do 1984 roku, aby uratować przed śmiercią Sarę Connor – matkę przywódcy rebelii przeciwko maszynom. Na miejscu zamiast płaczliwej kelnerki bohater spotyka jednak amazonkę w ramonesce. Dziewczynie towarzyszy w dodatku cyborg T-800, który z elektronicznego mordercy przeistoczył się w obrońcę i mentora. To nie wszystko. Stalowy opiekun (zwany pieszczotliwie Popsem, czyli tatką) co rusz dyskretnie podpytuje Sarę, kiedy zamierza wreszcie "spółkować" z Reese'em i w ten sposób spłodzić przyszłego zbawiciela ludzkości. Cytując klasyka: że co?
Cóż, dla twardogłowych fanów seans nowego "Terminatora" będzie raczej traumatycznym doświadczeniem. Twórcy "Genisys" bezceremonialnie obchodzą się bowiem z kultowym uniwersum. Wystarczy spojrzeć na emblematyczną dla serii postać T-800. Cyborg jest tu w zasadzie postacią drugoplanową i tak zwanym comic reliefem. Jeśli akurat nie częstuje publiczności jakimś sucharem, pełni rolę zastępczego ojca dla Sary albo podśmiewa się ze swojego podeszłego wieku. Stary, ale użyteczny – powtarza robot, a widz czuje, że zdanie to można odnieść równie dobrze do aktualnego statusu Arnolda Schwarzeneggera w Hollywood. Komediowy ton – jeszcze bardziej wyraźny niż w pastiszowej trójce – stoi, niestety, w kontrze do apokaliptycznej tematyki filmu. Z drugiej strony ułatwia przełknięcie pokaźnej liczby fabularnych nonsensów generowanych przez wątek podróży w czasie.
Kręte są ścieżki, którymi chadzają myśli producentów. Od czasu, gdy Cameron rozstał się z "Terminatorem", kolejne odsłony legendarnego cyklu powierzano wyłącznie drugoligowym wyrobnikom. Twórca piątej części Alan Taylor to także reżyser stylu zerowego, który na planie seriali HBO nauczył się, jak gładko dostrajać się do cudzej artystycznej wizji. Ta umiejętność przydaje mu się, gdy musi zainscenizować od nowa słynne sceny z oryginału. Jeszcze inne źródło inspiracji to kino Christophera Nolana – zaprawdę trudno uwierzyć w to, że przed nakręceniem pościgu po moście Golden Gate Taylor nie obejrzał uważnie "Mrocznego rycerza" i "Incepcji". Zgodnie ze złotą zasadą kręcenia sequeli wszystkiego jest tu więcej: eksplozji, efektów specjalnych, wreszcie terminatorów. O ile jednak 30 lat temu Schwarzenegger w pojedynkę sprawiał, że paznokcie publiki były obgryzione do krwi, dziś nawet w towarzystwie kilku nowszych modeli nie budzi choćby ułamka tamtych emocji.
"Genisys" nie broni się w ogóle jako kolejny "Terminator". To film będący przykładem na to, że Hollywood dawno temu zjadło własny ogon, wydaliło go, a teraz pałaszuje od nowa. Niemal wszystko jest tu cytatem, mrugnięciem okiem, parafrazą albo rekonfiguracją. Trudno się tą historią przejmować, skoro twórcy mogą ją w następnej części unieważnić i rozpocząć od nowa. Jeśli jednak zapomnimy o rodowodzie "Genisys" zobaczymy widowisko z niezłym tempem, sporą ilością efekciarskiej akcji oraz absurdalnego humoru. Słowem, typowy wakacyjny blockbuster za wywrotkę dolarów. Wystarczy wyłączyć zwoje mózgowe, a odgłosy miażdżonego metalu staną się melodią dla uszu.
Zasługuje na uwagę
Tak jak pisane było powyżej z recenzji FilmWebu film niestety tym razem nie urywa tyłka, ale zasługuje moim zdaniem na te ponad 2 godziny uwagi.
Poprzednie części " Terminatora" robiły na mnie naprawdę dobre wrażenie i zazwyczaj nie mogłam oderwać się od telewizora, walka z robotami jest czymś zupełnie nowym w przyszłości, która kto wie może kiedyś nas spotka? W tej części jeden z bohaterów rzuca się w przeszłość, aby uratować niejaką Sarę Connor, która nie okazje się być taka jak sam przeczuwał od początku.
Film nie robi ogromnego wrażenia, lecz jest naprawdę warto zobaczenia - akcja, strzelaniny, fikcja, przyszłość, roboty i terminator mogą was zaskoczyć!
Nie będę się tuta niewiadomo jak rozpisywać, aczkolwiek po prostu nie mam zamiaru spojlerować, a gdybym tylko zaczęła wgłębiać się w szczegóły zupełnie nieświadomie mogłabym coś napisać. :)
Hej! Wybacz, że dopiero komentuję, ale miałam urwanie kapelusza... :/ Przepraszam.
OdpowiedzUsuńRecenzja świetna jak zwykle! Bardzo przyjemnie mi się ją czytało (jak każdą ♥) i już nie mogę się doczekać jutrzejszej recenzji ;)
Do filmu niestety nie jestem przekonana...:/ To nie moje klimaty, jestem raczej wybredna :') Zła Viks!
Do kolejnej recenzji, którą postaram się skomentować jak najszybciej :)
Wybacz, że tak krótko dziś, ale piszę ten komentarz o 02;49 w nocy :/ Brawo moja głupota, normalni ludzie o tej porze śpią... Ale ja nie jestem normalna, więc... :DD
Buziaki
Viks Follow
Cześć!;3 Dziękuję :")
UsuńOj, każdy lubi inne klimaty filmowe, prawda? :D
Rozumiem! To ja już spałam... chyba.. znaczy nie wiem :P Brak poczucia czasu :"D
Pozdrawiam!
PinQ Everlark Hutcherson Lawrence